Usta twoje jak wino wyborne, które spływa mi po podniebieniu, zwilżając wargi i zęby (Pnp 7,10).
Jest nad wodą ruch,
jest nad wodą gwar...
szumi brzegiem las
rozsiedzianych par.
Tu, przy białym winie,
drą się kormorany –
brzmi pudełkiem ciasta
piknik obiecany.
Pod osłoną wargi
płoną od milczenia
dwie niedumne plamki,
wstydząc się istnienia.
Można się ich pozbyć
tak jak butów tanich,
tylko czy naprawdę
będzie lepiej dla nich?
(fotografia autorki)
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 4.0 Międzynarodowe.