Luszyńska wydaje książkę!
Oto 13 kroków, które musiała wykonać, żeby jej się to udało.
Niektórym przychodzi to dużo prościej. Szybciej łapią niektóre sprawy albo rodzą się z bezbłędną intuicją i po prostu czują słowa. Ja tak nie do końca. Z tego też powodu droga do wydawania książek z mojej perspektywy była szalenie długa i pokrętna. Ale no wiecie, kawałek jej już przeszłam i zaliczyłam nawet jakieś wzloty.
Jak chociażby ten:
Już 25 stycznia 2023 odbędzie się premiera książki, z której jestem dumna jak cholera! Komedii romantycznej, która wcale nie kręci się wyłącznie wokół miłości. Bo wiecie, co jest dla mnie najważniejsze w opowieściach? Ludzie. Zaserwuję Wam więc bardzo ludzkich bohaterów i to takich, których naprawdę da się lubić.
Jak jednak do tego doszło? Już Wam opowiadam!
Oto 13 kroków, które musiałam wykonać, żeby wydać swoją powieść:
- Zaczęłam pisać powieść, mając nadzieję, że stworzę dzieło idealne. Równie szybką ją porzuciłam, bo idealne to może być… No właśnie, nic nie może.
- Minęło kilka lat. Podczas porządków w komputerze natknęłam się na plik.
- Parsknęłam podczas czytania i doznałam oświecenia: biorę to i kończę!
- Publikowałam rozdział po rozdziale na Wattpadzie, a „Łączy nas nienawiść” zdobyło prawdziwych fanów, którzy kibicowali głównej bohaterce od początku do końca.
- Skończyłam całość i spróbowałam znaleźć jej wydawnictwo.
- Wydawnictwa powiedziały, żebym się wypchała, ale grzeczniej. Czyli większość nie odpowiedziała po prostu nic.
- Poprawiłam i spróbowałam jeszcze raz.
- Wydawnictwa powiedziały, żebym się wypchała, ale grzeczniej. Czyli większość nie odpowiedziała nic.
- Spróbowałam jeszcze raz.
- POJAWIŁO SIĘ WYDAWNICTWO zainteresowane publikacją „Łączy nas nienawiść”! Z góry oznajmili, że książka ma potencjał, ale wymaga sporego nakładu pracy. Zgodziłam się na tę pracę. Zgodziłabym się na wszystko. Dobrze, że nie poprosili o helikopter, bo pewnie obrabowałabym bank i go im kupiła.
- Prac faktycznie okazało się mnóstwo. Z tego powodu premiera została przesunięta… o rok. Nie powiem, że byłam z tego powodu szczęśliwa. Przeżyłam kryzys wiary w swoje umiejętności, ale nie przestałam pisać. Wręcz przeciwnie. Zaczęłam postrzegać opowiadanie historii jako rzemiosło. Tego da się nauczyć. To też zrobiłam.
- Rok później wróciliśmy do redakcji „Łączy nas nienawiść”. Miałam łzy w oczach na myśl o tym, ile czeka mnie harówki. Jednak wiedziałam, że to zrobię. I to najlepiej, jak potrafię.
- No i zrobiłam. Nie zajęło to pięciu minut. Kosztowało mnie to wiele, ale z wiedzą, jaką teraz posiadam i wsparciem redaktorów, stworzyłam powieść, z której jestem dumna. I wiem, że moi wydawcy również są z niej dumni.
A dlaczego Wam o tym opowiadam? Bardzo często powtarzam, że moja droga do znalezienia wydawców była długa, ponieważ wiem, jakie to trudne – nie zwątpić w swoje marzenia. Dlatego nie mydlę nikomu oczu swoim wielkim talentem, którego nie miałam i nie mam. Musiałam otrzymać setki odmów, żeby w końcu zacząć wyciągać wnioski, uczyć się, dostać szansę, a potem kolejną lekcję.
Odmowa i porażka to nie koniec drogi, tylko jej część. Bez tego się nie da. Ze swojego doświadczenia wiem, że nie warto się poddawać. Lepiej stwierdzić, że widocznie nie jesteśmy gotowi i próbować dalej. U mnie się to sprawdziło.
Dzięki temu mam dla Was książkę. O czym jest? Już opowiadam!
„Bezwstydna komedia romantyczna, która rozgrzeje każde serducho!
Malina widzi przed sobą świetlaną przyszłość – właśnie dostała wymarzoną posadę w Adeline, poważnej i szanowanej korporacji. Niestety zamiast pięknego gabinetu z wielkim oknem otrzymuje małą klitkę, a jej szef okazuje się niesfornym playboyem, który zawdzięcza pozycję ojcu.
Jakby tego było mało, na głowie ma również problemy rodzinne i należącą do mamy podupadłą wegańską restaurację. Kłopoty piętrzą się i przychodzą z każdej strony. A Malina udaje, że doskonale sobie z nimi radzi.
Tymczasem w jej życie wkrada się miłość – uczucie, którego dziewczyna nienawidzi. Wierzy w pracę, karierę i sukces, a nie w mrzonki o szczęśliwym zakończeniu.
Czy spełni w ten sposób swoje marzenia, czy czeka ją absolutna katastrofa?”
To co, dacie się skusić?
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa - Użycie niekomercyjne - Bez utworów zależnych 4.0 Międzynarodowe.