Jak przez mgłę pamiętam te ostatnie dni maja
Cała byłam w kolorowym proszku
Szpalerem z nieznajomymi maszerowałam do Długiej
Przy zielonej bramie stał pewien jegomość
Od razu wiedziałam, że ma moje serce
Gdyby szepnął słówko oddałabym mu wszystko
I wszystko bym zdobyła dla tego jegomościa
Oczy miał brązowe i włosy brązowe
Nie dbał o pieniądze, żył z dnia na dzień
Może przed czymś uciekał a może za czymś gonił
Całymi dniami krążył po mieście
Kolorowa była z niego persona
Trochę tajemnicza, a trochę zagadkowa
Może był oszustem, a może szamanem
Dwa tygodnie do niego chodziłam
Dwa tygodnie liczył się dla mnie tylko On
Niebo bym mu przychyliła gdybym umiała
Dał mi pomięty i pożółkły świstek z Fryderykiem
Ten świstek był obietnicą powrotu
Był rok 2018 a ja nadal czekam
Może naiwnie, na pewno naiwnie
Lecz wierze w obietnice
Jeśli kiedyś wróci, jego obietnica nadal będzie u mnie…
Ten utwór jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 4.0 Międzynarodowe.