Patrzę w twe zapłakane oczy
Prawda łzą
Spływa po wykrzywionej
Nie dającej wiary
Wypełnionej goryczą
Twarzy
Słyszę
Łza krzyczy do łzy
Nie zostawiaj mnie
Odrzucona wierzyłaś
Że twe oczy
Nakarmione doświadczeniem
Tymczasem pozostawiają
Głód
Szłaś nie tą trasą
Podobno droga do nieba zawsze wyboista
Przecież twe oczy nie widziały
Błądziły
By w kącie natrętnie liczyć
Kap
Kap
Jedna
Druga
Zawsze nad ranem
Kładziesz się spać
Ale czy śpisz
Skoro nie śpią łzy