Zadzwonił do mnie uśmiechnięty
Mówił inaczej, jak niepojęty
Zgaduję, że pił wtedy kawę
Opowiadał jak długo kosił trawę
Kompletnie nic nie rozumiałam
Już od połowy go nie słuchałam
O sercu, rozumie prowadził gadkę
Dopił swą chwicą czarną kawkę
Na pustym dnie ukazały się te słowa
Chcę zacząć sam, bez ciebie, od nowa.

