Zaczynam się powoli odkochiwać
Ile mogę kochać kogoś bez wzajemności?
Nie wiem, ale powoli już prawie nie rusza mnie twoje imię
Już prawie nie reaguje na historie o tobie i tej dziewczynie
Już tylko nerwowo drżą mi ręce
Już tylko podkurczam palce u stóp
Już tylko skubie nerwowo skurki
Nikt nie widzi, po co mieliby patrzeć
Nawet gdyby patrzyli nie wiedzieliby czego szukać
Nie wiedzieliby co widzą
Robię, co mogę, naprawdę
Staram się
Staram się, żeby udawać uprzejmie zainteresowaną
Staram się słuchać i zapamiętywać
Staram się nie przeżywać
Kiedyś pewnie zwiążesz się z tą dziewczyną
Może skończę jak Werter, Gustaw czy nieszczęsny Wokulski
Kto wie, czy w ogóle mnie poznasz
Mnie. Nie tą, martwą skorupę
Skrępowaną, łaknącą twej uwagi
Cichą i przerażoną
Może mnie jeszcze poznasz
Może jeszcze masz szanse
A może nigdy nie dowiesz się, jaka jestem
Kim jestem
Nie powiem Ci, co myślę i czuje
Nie będę przy tobie entuzjastycznie gestykulować
Nie będę cię rozśmieszać
Nie będę w ogóle mówić
Bo będę skorupą, a one rzadko mówią
Oj co by było gdybyś wiedział
A może wiesz? Nie trzeba być do tego geniuszem
Wydaje mi się, że jestem jak otwarta księga
Wystarczy patrzeć, by wiedzieć, co się dzieje w mojej głowie
Twoi bliscy są moimi, lecz ty jesteś mi obcy
Czemu to uczucie we mnie jest?
Najchętniej zamiast serca miałabym skałę
Skały nie kochają, a przynajmniej nie jak my
Skały są dla nas zimne, martwe
Mieć serce jak skała, silne i nie do zniszczenia
W takich chwilach mam ochotę się modlić
Dobry Boże weź ode mnie to uczucie
Zabierz je, jest za ciężkie
Jest zbyt niewygodnie
Jest zbyt bolesne
Może gdybym cię poznała to by mi od razu przeszło
Ale czy najpierw będę miała okazję cię poznać?
Czy to oznacza, że ty poznasz mnie?
