Po diagramie przecinających się osi
Omijam miejsca zerowe
Są dla mnie punktami,
Których nawet delta
Nie pomoże mi policzyć.
Depresyjne jezioro w mojej głowie
Zaczęło wylewać...
Zupełnie suchy ląd pokrywa się
Stanem poniżej najniższego punktu
Suchej ziemi.
Kiedy już płaszczyzna mojego położenia
Pokryje mnie całą
Chłodem lodowatej wody.
Wiem, że jeśli wytrwam
dwie dłużące się minuty...
Słońce gwałtownie sprawi,
Że uzbierana woda zniknie
Będę trwała w skwarze
Dusząc się gorącym powietrzem
Przeoptymizmu
Wysuszającym moje
najbardziej mokre odłamki
Kiedy mój umysł przestaje już
Rozpoznawać twarze
Moich współistniejących towarzyszy
Dochodzę do skrajności fatamorgan.
I już chłód
na nowo
pokrywającej mnie wody
Nie daje mi zrozumienia
W którym punkcie położenia
na mapie fizycznej
Się znajduje...
Zmiany raz długie,
raz krótkie
Gubią mnie w rzeczywistości
I po chwili nie wiem
Czy idę
po czy nad
Współczesną planetą....
Odlatuję...