Szłam ruchliwą drogą
z koroną cierniową na głowie
wypełniała mnie słodka melodia życia
I nawet głośny srok skrzydeł trzepot
nie potrafił zagłuszyć mej duszy szczęścia
Z podniesioną brodą
dumnie kroczyłam naprzód,
ni skowyt, ni piorun czy warkotu
Spoglądałam w zwierciadło
i dłonie kładłam na sercu
z uśmiechem — miłość.
Wtem nagła cisza
wypełniła znajome korytarze,
których dzisiaj już nie rozpoznaję
Czyżby te ptaszyska
przygarnęły me diamenty,
gdy na chwilę przymknęłam powieki?
No trudno — byłam za miękka,
zbyt dumna,
zbyt pyszna
Lecz teraz ma głowa naga,
na języku gorycz,
w sercu pustka
Gdzieś zniknęła?
Wróć na chwilę,
zalej me uszy miodem
Twej rozkoszy,
bo teraz tak głucho bez Ciebie...
Teraz idę prostą drogą,
kroczę pustymi korytarzami
I szukam,
i szukam,
i szukam.