
Tak bardzo pragnę byś przybył
I odkręcił słoik z na wpół martwym motylem
Gdy motyl trafił do słoika panicznie się szamotał
Obijał o niewidzialne ściany
Zaczyna brakować mu powoli powietrza
Coraz wolniej walczy o swą wolność
Uchodziło z niego życie
Och, gdybyś przybył
Uratowałbyś go w ostatnich chwilach nadziei
Zanim przywita go śmierć...
