
złotą koronę wkłada natura
dumne buki czerwienią się mienią
bo jesień wcale nie jest ponura
W mgieł welonach wyruszam na grzyby
tam gdzie puszczy dziewicze ostępy
gdy krople deszczu wciąż znaczą szyby
mokrych liści przytulam zastępy
Tak spędzać mogę godziny w głuszy
napełniać płuca lasu dobrocią
wonią naprawiać pęknięcia duszy
szukać szczęścia pod kępy paprocią
W drodze powrotnej wezmę do domu
jesienny bukiet kolorów z liści
w koszyku skarby z leśnego biomu
i pozytywnych naręcza myśli

