Kiedy zapadła czternasta noc, a nas rzucało po Adriatyku,
zdawało się około północy żeglarzom, że zbliżają się do jakiegoś lądu (Dz 27, 27).
Już zwalniają koła
jeszcze tylko chwilka
już za sekund kilka
pociąg się zatrzyma.
Rozbieganym wzrokiem
łapią się ramiona –
peron numer wieczór
wita barytonem.
Palców miękkiej dłoni
zaciśnięty chwyt
po szarmanckim łuku
jej otwiera drzwi.
A uliczne światła
mimo nocy chłodu
głaszczą policzkami
wnętrze samochodu.
(fotografia autorki)
