Bo za każdymi oczami kryje się spojrzenie,
I kiedy próbuję sobie ciebie przypomnieć,
Widzę tą sekundową nutkę fascynacji,
Delikatne pożądanie smaku,
Bycie w sobie z kimś.
Rozłączyłam drogi duszy i ciała,
Sen o Teresie
Której sny są moim Niebem.
Koszmary budzącego krzyku,
Napawają mnie
Pięknem
Dotykać dotykiem Teresy.
Uzależniam się od dusz,
Każdej drugiego imienia,
Którego nie nosi ciało.
Czasem pragnę się z Tobą zjednoczyć,
Dla zasmakowania tego
Czego nasze głupie słowa
Nawet w najdziwniejszej kombinacji
Nie potrafią nazwać.
Nie chcę cię
Raz, Zawsze, na wieki
Tylko tak jak w tym momencie.
Czy chcę być ważna nie tylko w niecodzienności?
Część ciała tego pożąda.
Ja jednak pragnę
Aby mój wzrok kiedyś w najdziwniejszym
Najmniej prawdopodobnym
Przez co najbardziej oczywistym momencie,
Mignął przed Twoimi oczami
I dotknął
jak delikatny wiatr
W późno wiosenne poranki...