Odręczna notatka znaleziona w dniu wczorajszym w kartonach przy domowych porządkach poremontowych.
Zagubiona i zapomniana nie weszła w skład wydanego drukiem tomiku ,,Jak wróble''.
Kilkudniowe konferencje kończą się zazwyczaj wieczornym bankietem.
Na jednej z dorocznych konferencji edukacyjnej, tym razem w Szczecinie,
bankiet odbywał się przy grillu w parku.
Byłem jednoosobowo reprezentując Zespół Zadaniowy Interkl@sy.
Tak właśnie było:
Morze piwa,
dzik na rożnie,
setki potraw,
jeszcze więcej morza piwa,
rozplatały się języki,
znowu piwa ze sześć beczek...
ALE BEKA!
...ile w siebie można zmieścić,
wy się dalej balu-balu
a ja się urywam
na powłóczki w mokrym parku
pokopać sobie kasztany
prawą nogą, lewa nogą
i prosto w kałużę,
którą księżyc ma za lustro
i przegląda w nim łysinę,
choć dziś całkiem bez humoru.
Ciężko sapnął:
A TO TY!
Co, przygnała cię tęsknota?
Pewnie znowu jesteś sam?
Co chcesz dzisiaj?
Pomilczymy?
Pogadamy?
Mruczy jeszcze coś pod nosem,
ziewnął
i za chmurę poszedł spać,
skubany.