Studnia jest głęboka
Bardzo głęboka
Nawet echo
Nie może sięgnąć dna
W drobnych szczelinach
Tlą się kropelki wody
Dzieci deszczu
Posłańcy Edenu
Cichutko opadają
W ciemną otchłań
Zimna niewidzialna obecność
Dotyka szorstkich ścian
Jakby chciała mi przypomnieć
Że jeszcze widać na górze
Szary cień mgły
Ledwo go widać
Zanika powoli
Jak każde moje słowa
Zapisane w stosie
Pożółkłych prawie brązowych kartek